Startujemy z kolejną edycją projektu „PoMOC z Toyoty” – w jaki sposób działamy?

Każdy z nas żyje pośród lokalnej społeczności – i chcemy się angażować w jej sprawy! Taką działalność wspomaga m.in. program wolontariatu „PoMOC z Toyoty”, który funkcjonuje w naszej firmie już od kilkunastu lat. Na czym polega? Jakie projekty udało się w jego ramach zrealizować? I jakie wyzwania stawia przed nami aktywność wolontariacka? O tym opowiadają Piotr, Ania, Jacek, Wiola i Magda.

„PoMOC z Toyoty” obejmuje różnorodne inicjatywy – także te skierowane do dzieci i młodzieży.

Plenerowa ekokuchnia, przy której przedszkolaki mogą bawić się niemal przez cały rok. Odnowiona, uzupełniona i zdigitalizowana ścieżka edukacyjna, która pokazuje historię miejscowości turystom i młodym mieszkańcom regionu. Charytatywne biegi i morsowanie na rzecz osób zmagających się z chorobami. Lokalny turniej piłki ręcznej, który aktywizuje i integruje młodzież w trudnym czasie pandemii. Pokój wyciszeń dla uczniów, którzy od bodźców musza odpocząć przy muzyce relaksacyjnej i specjalnym, terapeutycznym oświetleniu. Czy w końcu – projekt wspólnego gromadzenia i wymiany ubrań, dzięki któremu zyskują one drugie życie. Lista inicjatyw zrealizowanych przez nasze koleżanki i kolegów jest długa i bardzo zróżnicowana. O kulisach działalności wolontariackiej opowiadają członkowie zespołu Toyoty, którzy wzięli udział w programie!

Piotr: Nasi pracownicy zrealizowali ponad 500 inicjatyw wolontariackich!

W 2009 roku na terenie fabryki w Wałbrzychu powstał Program Wolontariatu „PoMOC z Toyoty”. W 2020 roku program oficjalnie uruchomiony został również w zakładzie w Jelczu-Laskowicach. Dzięki temu nasi pracownicy wnoszą wkład w rozwój swoich społeczności poprzez zaangażowanie w lokalnych organizacjach i instytucjach takich jak szkoły, kluby sportowe, stowarzyszenia, domy dziecka itp. Mogą oni uczestniczyć w programie „PoMOC z Toyoty” poprzez zorganizowanie własnej akcji w ramach konkursu grantowego lub udział w akcjach ogólnofirmowych organizowanych przez Klub Wolontariusza. W ramach programu do tej pory nasi pracownicy zrealizowali ponad 500 inicjatyw wolontariackich!

Magda: Trzeba dawać coś od siebie

Zajęłam się wolontariatem dość niedawno, jakieś dwa, trzy lata temu. To było tak, że co jakiś czas była puszczana w firmie informacja o akcji. Nigdy nie angażowałam się w tego typu przedsięwzięcia i postanowiłam spróbować, bo fajnie jest pomagać innym. Ktoś ze znajomych rodziców rzucił hasło, abyśmy zorganizowali event dla dzieciaków z Victorii Świebodzice. Pierwszą akcją wolontariacką był turniej piłki ręcznej chłopców dla drużyn z Dolnego Śląska, a potem pomysły rodziły się na bieżąco. 😊

Nie brakuje nam też sportowych wyzwań.

Najlepiej wspominam „Bal karnawałowy w rytmie disco w SP 4 w Świebodzicach”. Super zabawa, uśmiech na twarzach dzieci. O to w tym wszystkim chodzi, o szczęście dzieci i żeby wiedziały, że nie tylko się bierze, ale trzeba też dawać coś od siebie, żeby wszystkim żyło się lepiej.

W ramach programu Toyoty obecnie pomagam dwóm organizacjom: Victorii Świebodzice, sekcja piłki ręcznej chłopców, oraz Szkole Podstawowej nr 4 w Świebodzicach. Przygotowywaliśmy pikniki, bal i imprezy sportowe. W ramach akcji kupowałam nagrody, szykowałam zdrowe przekąski dla dzieci, aby wpajać im dobre nawyki. Zorganizowałam dotacje, aby wyposażyć i urządzić pokój wyciszeń dla uczniów z problemami. Postawiliśmy również na terenie szkoły serduszko na nakrętki dla potrzebujących dzieci. To są działania, które naprawdę widać i przynoszą efekty. Takie, które mogą zaszczepić u innych chęć pomocy. Trzeba uczyć młodszych zaangażowania w życie lokalnej społeczności.

Wspieramy lokalną społeczność w Jelczu-Laskowicach i Wałbrzychu.

Wolontariat to ogrom pracy i dużo radości

Początek zawsze jest trudny, ale z czasem robi się prościej. Trzeba mieć tylko jakąś inwencję, pomysł na to co chciałoby się zrobić. Najpierw rodzi się w głowie myśl, którą następnie przekształca się w plan działania. Wolontariat zajmuje naprawdę sporo wolnego czasu, ale jeśli ktoś miałby się cieszyć z naszych działań, to warto poświęcić ten czas. Zawsze też mam wsparcie innych – pani prezes klubu piłki ręcznej Victorii w Świebodzicach, dyrektor szkoły, czy kolegów i koleżanek ze społeczności Toyoty.

Dla mnie w wolontariacie chodzi o to, by ktoś miał frajdę z naszego działania. Tak po prostu. Kiedyś mi się wydawało, że wolontariat to musi być większa grupa ludzi, ale wolontariuszem mogę być tylko ja i daję radę, działam sama od początku do końca. Wolontariat to ogrom pracy i poświęconego czasu, który przynosi dużo radości i satysfakcji.

Wiola: Zależało nam, aby dzieciaki mogły spędzać aktywnie czas

Moja przygoda z wolontariatem zaczęła się od przedszkola, do którego uczęszczały moje dzieci. Był w nim plac zabaw, który niestety nie oferował zbyt wielu możliwości aktywnej zabawy. Pomyślałam więc, żeby dzięki programowi „PoMOC z Toyoty” zwiększyć możliwości tej przestrzeni. Zależało mi, aby dzieciaki mogły spędzać aktywnie czas na zewnątrz. Razem z nauczycielkami wpadłyśmy na pomysł zrobienia tam ekokuchni.

Ekokuchnia przyciągnęła wielu zainteresowanych 🙂

Potem nie miałam planu udziału w kolejnych akcjach. Zdobyłam już jednak doświadczenie. Kwestie organizacyjne i formalne nie były już straszne, a w dodatku miałam do pomocy wolontariuszy, na których wiedziałam, że mogę liczyć. Stwierdziłam, że skoro to dla mnie poświecenie tylko kilkunastu godzin, to warto działać dalej. Kolejna akcja była w Ratowicach. Tam jest taka ścieżka z tablicami informacyjnymi. Uznaliśmy, że dołożymy kolejne i wszystkie wyposażymy w kody QR ze względu na wszechobecną digitalizację. W związku z tą inicjatywą zorganizowaliśmy w tym miejscu grę terenową i wszystko wyszło naprawdę fajnie.

Wiem, że wraz z grupą wolontariuszy damy radę

Dla mnie wolontariat to takie pozytywne uzależnienie. Pozwala zdobyć nowe znajomości i otwiera możliwości do kolejnych wspólnych działań. I tak właśnie jeden projekt napędza kolejny. Wolontariat jest również okazją na zdobycie nowych doświadczeń. Na przykład w przypadku ekokuchni pierwszy raz miałam do czynienia z czymś takim, ale musiałam sobie z tym poradzić i to jest bardzo rozwijające. I zarazem uzależniające właśnie. Wiem, że wraz z moją grupą wolontariuszy damy sobie radę.

Działamy razem, by osiągnąć więcej i pomóc większej liczbie osób.

Czasem przeszkodami są kwestie formalne albo takie, które są niezależne od nas. Zdarza się, że jakiś pomysł może okazać się za duży na posiadane możliwości. Trudnością też bywa zebranie wolontariuszy w jednym miejscu, w jednym czasie. Wszyscy z mojej grupy są zatrudnieni w Toyocie, a tu pracujemy na trzy zmiany, więc niełatwo jest czasem się zgrać i zorganizować wspólną aktywność jednego dnia, ale i tak radzimy sobie bardzo dobrze.

Jacek: Działam charytatywnie już od wielu lat

U mnie wszystko wyszło od tego, że biegam, uprawiam na co dzień sport, a na ścianie wiszą medale. I w momencie, kiedy zobaczyłem chore dziecko potrzebujące pomocy, to poczułem, że zamieniłbym te wszystkie medale na możliwość jego wyleczenia. No i tak to się zaczęło. Wsiadłem na rower i przejechałem 500 km dla dziecka.

Działam charytatywnie już od wielu lat, jestem również prezesem stowarzyszenia na rzecz wsi Goczałków – „Kompas” i jak tylko powstał wolontariat tu w Toyocie, to od razu zacząłem się tym interesować i pomagać. Dzięki tej inicjatywie czuje się satysfakcję z tego, że można dla kogoś coś zrobić. Sam program wspiera moje działania. Akcji przeprowadzonych z wolontariatem miałem już koło dziesięciu, a może i więcej. Teraz każdą z nich organizuję z udziałem Toyoty. Jest dużo przyjemności z robienia tego wszystkiego. Jeżeli się widzi, że człowiek pomaga, tak po prostu, to daje to poczucie takiego spełnienia, że można było komuś podać rękę.

Wolontariat ma różne oblicza 🙂

Efekty są zawsze

Najgorsza rzecz, która może być i sprawia najwięcej trudności w wolontariacie, to pogoda. W momencie, kiedy planujemy coś zorganizować, chociażby bieg, jesteśmy mocno uzależnieni od tego, jaki będzie dzień. Często też nie znamy dokładnej liczby osób, która przyjedzie na dane wydarzenie, co przyczynia się do tego, że nie wiemy, ile ugotować posiłku regeneracyjnego. Nie ma prostych rzeczy przy akcjach charytatywnych, zawsze coś może się wydarzyć. Wspomaga nas Rada Sołecka Goczałków oraz Ochotnicza Straż Pożarna. Działamy wszyscy w takim teamie, piszemy razem projekty i się wspieramy.

Efekty są zawsze. Moje stowarzyszenie działa na rzecz rozwoju wsi Goczałków, gdzie stworzyliśmy mural, robimy warsztaty dla dzieci i inne akcje. To jest właśnie moja działalność charytatywna, która nie polega jedynie na pomaganiu wybranym, pojedynczym osobom, ale też na rozwoju dzieci, czy regionu i okolic. W naszym stowarzyszeniu jest 13 osób i udzielamy się w całej wiosce. Nasz statut jest czysto charytatywny, dlatego cały dochód, który uda nam się uzbierać, idzie na realną pomoc i rozwój.

Co mogę dodać na koniec? Warto jest pomagać, szczególnie kiedy widzi się efekty swoich działań.

Ania: Dołączyłam do wspaniałej społeczności

Kiedyś zobaczyłam na Facebooku ogłoszenie Dominika Krawczyka, założyciela inicjatywy „Dzielciuch”. Napisał w nim, że szuka wolontariuszy do swojego projektu. Od razu zafascynowała mnie ta idea. Postanowiłam zgłosić się jako wolontariusz i dołączyłam do wspaniałej społeczności, którą połączył wspólny cel. Projekt „Dzielciuch” uświadomił mi, jak często tak ważne rzeczy jak ubrania są marnowane. Ludzie rzadko dają drugie życie elementom ubioru, z których się wyrosło. Używają ich jako czyściwo albo wyrzucają.

„Dzielciuch” to jedna z naszych najciekawszych inicjatyw.

Tymczasem projekt „Dzielciuch” zachęca do współdzielenia, pomaga oszczędzać, uczy dawać i przyjmować bezinteresownie. Dodatkowo chroni środowisko, gdyż zmniejsza popyt na produkcję nowych ubrań. Barwienie tkanin jest przecież drugim co do wielkości źródłem zanieczyszczeń wody na świecie.

Każdy z nas może dać światu coś od siebie

Akcji, w których uczestniczyłam, było jednak więcej. Wśród nich jedna szczególnie zapadła mi w pamięć: kiedyś we współpracy z oławską platformą pomocy organizowałam galę filmową „Stop Hejt”. Pamiętam radość uczestniczących w wydarzeniu osób z niepełnosprawnościami – z tego, że dostały możliwość wyrażenia za pomocą przedstawień, jak one się czują w społeczeństwie. Zobaczyłam tam jedne z najlepszych spektakli w moim życiu.

Uważam, że warto angażować się w akcje takie jak „PoMOC z Toyoty”. W końcu nie możemy być nastawieni tylko na to, żeby brać. Każdy z nas może dać światu coś od siebie. Wolontariaty pozwalają nam zmieniać świat na lepsze. Może nie zawsze na ogromną skalę, ale każda pomoc, nawet ta najmniejsza, jest ważna. To od niej wszystko się zaczyna.

Piotr

W Toyocie pracuję od 2003 roku. Zajmuję się komunikacją oraz programami wsparcia społeczności lokalnej (do niedawna również programem wolontariatu „PoMOC z Toyoty”), obecnie jako Starszy Specjalista ds. Komunikacji i Spraw Zewnętrznych. Jestem dobrym organizatorem i jednocześnie niepoprawnym marzycielem. 😊 Po godzinach ratuję świat, pełniąc służbę jako ratownik GOPR, oraz zwiedzam najdalsze zakątki globu jako rasowy obieżyświat.

Ania

Pracuję w Toyocie już niecałe 18 lat i jestem jedną z pierwszych kobiet przyjętych do fabryki. Prywatnie jestem mamą trójki dzieci na pełen etat.

Jacek

Pracuję w Dziale KAIZEN. W wolnej chwili biegam i uprawiam inne sporty, a także angażuję się we wszelkie działania charytatywne. Jestem prezesem stowarzyszenia na rzecz rozwoju wsi Goczałków – „Kompas”.

Wiola

Pracuję w Toyocie od 2019 roku. Jestem specjalistką w Zespole Wsparcia i Doradztwa Pracowników. W wolnych chwilach jestem matką dwójki dzieci i to im poświęcam najwięcej czasu po pracy.

Magda

Pracuję w biurze Toyoty, w dziale kadr i płac. Chętnie angażuję się w akcje pomocowe, takie jak przygotowywanie wydarzeń i udzielanie się w lokalnej społeczności.