Pracownicy Toyoty w Kraju Kwitnącej Wiśni
Genchi Genbutsu, czyli „idź i zobacz na własne oczy” – to jedna z filozofii Toyota Production System. Z tego powodu w ramach programu GST (Global Skill Up Training) Pracownicy Toyoty mają możliwość polecieć na szkolenie do Japonii, gdzie mogą poszerzyć swoje umiejętności poprzez codzienną pracę w tamtejszej fabryce. Takie wyjazdy trwają około 6 miesięcy, a przed rozpoczęciem programu odbywają się lekcje języka japońskiego. Ponadto uczestnicy otrzymują pełne zakwaterowanie oraz przydziela się im na miejscu opiekuna do pomocy. Jednymi z wielu uczestników programu GST są Marta (TMMP-J) oraz Grzegorz (TMMP-W), którzy postanowili podzielić się z Wami swoimi historiami z Kraju Kwitnącej Wiśni.
Marta: Do Toyoty miałam przyjść na chwilę, a jestem już 5 lat.
Przez 23 lata prowadziłam własną działalność gospodarczą. Rynek niestety był trudny, więc po czasie musiałam się wycofać i znaleźć tymczasową pracę. Trafiłam wtedy na ofertę Toyoty. Złożyłam CV, odbyłam rozmowę rekrutacyjną i chwilę później byłam już Pracownicą Działu Odlewni. Chciałam zostać tylko chwilę. Moje plany były zupełnie inne, a praca była ciężka. Osoby na moim dziale były jednak bardzo otwarte i pomocne. Szybko się polubiliśmy, a ja zaczęłam sobie radzić z pracą. W ten sposób jestem już w Toyocie od pięciu lat.
Nie myślałam, że uda mi się polecieć do Japonii.
Przychodząc do pracy w Toyocie, usłyszałam z opowiadań kolegów, że byli w Japonii na szkoleniu. Pomyślałam wtedy, że o takim wyjeździe mogę sobie tylko pomarzyć. Mowa o osobach z długim stażem pracy, a ja dopiero zaczynałam. Z tego powodu było dla mnie wielkim zaskoczeniem i wyróżnieniem, gdy przyszedł do mnie kierownik i zapytał, czy chciałabym wziąć udział w takim szkoleniu. Zgodziłam się bez wahania.
Spędziłam pół roku w Japonii.
Miałam to szczęście, że trafiłam na ten sam dział, na którym pracuję w Polsce. Pracowałam wtedy w fabryce Toyota Kamigo w trybie dwuzmianowym. To był bardzo cenny czas, w trakcie którego dużo się nauczyłam. Teraz tę wiedzę przenoszę do naszej fabryki i staram się tamtejsze rozwiązania wdrażać u nas na linii. Głównie związane z 4S i pracą maszyn. To naprawdę ciekawe pomysły, które podobają się przełożonym i pozytywnie wpływają na naszą pracę.
Każdą wolną chwilę spędziłam na zwiedzaniu.
Zwiedziłam dużo ciekawych miejsc: Kyoto, bambusowy las, czerwone bramy Tori, Nara, Tokio, Jokohamę. Byłam również na górze Fuji. Szczególne wspomnienie mam z miejscowością Nara, w której urzekły mnie oswojone sarny chodzące po ulicach między ludźmi i samochodami. Cieszę się, że każdą wolną chwilę spędziłam na zwiedzaniu. Było tego naprawdę bardzo dużo.
W samym kraju szczególnie zaimponowała mi dyscyplina Japończyków, ich oddanie kulturze, przywiązanie do zasad i wszechobecny porządek. Nie było na ulicach koszy jak u nas, a mimo to nigdzie nie było śmieci. Ludzie, gdy coś zjedli, chowali papierek do swojej torby, a dopiero później wyrzucali w odpowiednim miejscu.
Chciałabym to powtórzyć.
W trakcie wyjazdu były oczywiście gorsze dni, bo tęskniłam za rodziną. Zobaczyłam jednak wspaniałe miejsca, dużo się nauczyłam oraz bardzo polubiłam japońską kulturę i jedzenie. Pierwszy raz zjadłam tam sushi i owoce morza. Bardzo bym chciała tam wrócić. Tym razem z rodziną.
Grzegorz: Praca w japońskiej fabryce była bardzo podobna do polskiej.
Wyjazd trwał kilka miesięcy. Rozpoczął się wiosną i zakończył wczesną jesienią. Poleciałem tam jako brygadzista i pracowałem na kontroli jakości. Praca w japońskiej fabryce była bardzo podobna do polskiej – linia produkcyjna i Toyotowa standaryzacja. Główne różnice wynikały z różnic kulturowych, do których oczywiście trzeba było się dostosować. Oznaczało to szacunek do hierarchii i pracę z tak samo dużym zaangażowaniem. Pracuje się tam naprawdę intensywnie, cały czas na jednym stanowisku, z rotacją co dwie godziny.
Japończycy byli ciekawi polskiej kultury.
Współpraca z japońskimi kolegami i koleżankami była bardzo owocna. Mimo bariery językowej nie było problemu z odnalezieniem wspólnego języka. Mieliśmy tłumaczy do swojej dyspozycji, a poza tym podstawowa znajomość angielskiego była przeważnie wystarczająca. Na miejscu zostałem ciepło przyjęty. Zawsze otrzymywałem pomoc, kiedy jej potrzebowałem.
Warto wspomnieć, że japońscy trenerzy w fabryce bardzo lubili, gdy zadawało się im pytania. Zawsze odpowiadali z dużym entuzjazmem. To było dla mnie ważne, ponieważ dzięki temu mogłem lepiej zrozumieć procesy pracy oraz kulturę organizacyjną. Pozwoliło mi to lepiej wkomponować się w zespół i bardziej wpłynąć na osiąganie celów współpracy. Oni za to byli ciekawi polskiej kultury. Pytali, co lubimy robić w wolnym czasie i co jeść. Myślę, że wzajemnie dużo się od siebie nauczyliśmy.
Wziąłem udział w japońskim maratonie.
Czas wolny spędzaliśmy głównie na zwiedzaniu. Nie nastawiałem się jednak na duże miasta. Odwiedziliśmy wiele ciekawych miejsc, takich jak półwysep Shimojama, zamek w Gifu czy pełne zabytków muzeum Toyoty. Zobaczyłem ocean, las bambusowy i przepiękny krajobraz góry Fuji. Tak naprawdę co weekend byliśmy w innym miejscu. Jakbym miał wymienić jedno konkretne doświadczenie, to zdecydowanie maraton w Hokkaido. To było wyjątkowe wyzwanie, które pokazało mi nie tylko determinację i siłę charakteru, ale także piękno japońskiej kultury sportowej.
Japonię opuściłem z nowymi relacjami.
Nadal utrzymuję kontakt z tamtejszym Group Leaderem, który okazał mi ogromne wsparcie podczas mojego pobytu. Pomagał mi on nie tylko w pracy, ale także zapraszał mnie do swojego domu na grillowanie i inne spotkania integracyjne. Razem nawet pojechaliśmy do Hokkaido na wspomniany wcześniej maraton. To dzięki niemu i jego przyjaźni poczułem się w Japonii jak w domu.
Praca w japońskiej fabryce dużo mnie nauczyła.
Wyjazd do Japonii bardzo na mnie wpłynął. Nauczyłem się dostosowywać do nowych sytuacji oraz większego szacunku do pracy i ludzi. Wszyscy w Japonii pracowali z pełnym zaangażowaniem, niezależnie od rangi. Ja pracowałem na linii, oglądałem detale, a w tym czasie Group Leader przeprowadzał 4S. Na początku zaskoczyła mnie intensywność tamtejszej pracy i ogromna dbałość o każdy detal we wszystkich dziedzinach życia. Nauczyło mnie to jednak, że prawdziwa praca wymaga pełnego zaangażowania i dużej ilości dyscypliny.