Padł taki pomysł… – czyli o kulisach wizyty Profesora Chrisa w fabryce Toyoty
Czy zastanawialiście się kiedyś, co by było, gdyby…? Wszyscy miewamy rozmaite pomysły od czasu do czasu. Krzysiek oraz Jordan poszli jednak o krok dalej – i podzielili się z nami swoją świetną inspiracją. A konkretnie wiedzą i pasją Profesora Chrisa, który ukazuje kulisy motoryzacji wszystkim zafascynowanym tym tematem.
I w ten właśnie sposób Profesor Chris trafił do naszej fabryki w Jelczu-Laskowicach. O kuluarach całej wizyty oraz o tym, ile może zmienić jeden film obejrzany w internecie, opowiadają sami zainteresowani – Krzysztof i Jordan.
Krzysztof: Byłem przekonany, że na pomyśle się skończy
Można opowiedzieć na różne sposoby, jak do tego doszło. Można pisać kolorowo, bajkowo, aby tekst, który właśnie czytacie, był podobny do tych spotykanych w felietonach czy bulwarówkach. Ale ten zacznie się listopadowo. A listopad nie jest kolorowy… niestety. Jest zimno, chłodno i ciemno. I zwłaszcza w tym właśnie okresie zdecydowana większość z nas jest uzależniona od „choroby” XXI wieku, czyli internetu.
W moim przypadku to był klasyk: sprawdzę tylko Messenger, a to jeszcze Instagram, a to zajrzę na YouTube… Przyznać szczerze trzeba, że niespecjalnie jakoś szukałem Profesora Chrisa po sieci. Mamy jednak takie czasy, że treści wszelakiej online jest mnóstwo, każdy przewija ich tysiące na ekranach smartfonów. Przebijają się tylko te interesujące, odmienne od pozostałych.
Widzieliście już pewnie materiał Profesora Chrisa z wizyty w naszym zakładzie. Wiecie zatem, że Krzysztof Michałowski jest oryginalny. Potrafi błyskawicznie przyciągnąć widza do swojego filmu niepowtarzalną charyzmą, humorem, interesującą treścią. Nie ma w nim brawury, cwaniactwa, jest za to rzetelność. Zatrzymał mnie na swoim kanale na kilka godzin. Jeden film, drugi, dziesiąty… Do kanału powracałem jeszcze przez kilka dni, porcjami, po troszku. W miarę upływu czasu materiałów przeglądałem więcej i więcej.
No i w końcu… dwa Yarisy GR
Ciekawe – pomyślałem, pewnie wysmaruje nas równo. Ale oglądam dalej. Materiał mnie zaskoczył, nie z powodu naszych silników, oceny, a z uwagi na niesztampową formę, niezwykle wnikliwy komentarz. Do tego odcinka wracałem jeszcze kilka razy.
W sumie to czemu nie: zaprośmy go do nas – stwierdziłem. Prosta myśl, lecz wtedy byłem przekonany, że na pomyśle się skończy. W luźnej rozmowie z Marcinem Szczeblewskim (HR) podrzuciłem linka z filmem o wymianie oleju. Pół żartem dodałem: zaprośmy Chrisa do nas. O sprawie totalnie zapomniałem. Minęły tygodnie, miesiące… Marcin do mnie pisze: Krzychu, twój pomysł zarząd klepnął. Moje zdumienie – nie do opisania. Nawet nie wziąłem tego na serio. Ale jednak, to prawda.
Profesor Chris pojawił się u nas
Od samego wejścia na zakład – z uśmiechem na twarzy. Spędziliśmy intensywny dzień z ogromną dawką pozytywnych emocji. Krzysztof stworzył przy tym świetny materiał, jedocześnie dobrze się bawiąc. Mogliśmy podpatrzeć, jak zbiera kadry do nowego odcinka. Niesamowite było to, że nie znając naszego zakładu, wszystkie swoje prace wykonywał na totalnym luzie, bez spiny, czuł się bardzo naturalnie i swobodnie.
To zdarzenie pokazało mi kilka rzeczy: zostałem w pracy wysłuchany, każdy pomysł jest brany pod uwagę – jak widać, nie ma złych pomysłów. I najważniejsze dla mnie w tym wszystkim: można w pracy pracować, zarabiać, ale i można świetnie się bawić, i być dumnym, że twoje pomysły nie zostają tylko pomysłami. Pracowałem już w kilku innych zakładach. Nie do pomyślenia było tam, że taki pracownik „podstawowy” może mieć bezpośredni wpływ na to, co dzieje się w firmie, a tym bardziej, że mógłbym tam realizować takie przedsięwzięcia, w takiej skali.
Jordan: Pomyślałem, że to fajny temat
Kiedy zobaczyłem film profesora Chrisa o wymianie oleju w Toyotach Yaris GR, pomyślałem, że będzie to fajny temat na nasza grupę na Facebooku. Obserwuję kilka kanałów motoryzacyjnych, w tym także kanał Profesora, który fajnie tłumaczy różne podstawowe rzeczy z zakresu mechaniki samochodowej. Sam do tej pory jeździłem autami, które wymagały mojej zwiększonej uwagi, a te kanały były cennym źródłem wiedzy. Teraz to się skończyło, bo przesiadłem się do Toyoty. Mimo tego nadal śledzę kanał Chrisa, bo fajnie wiedzieć, co się dzieje w świecie motoryzacyjnym.
Kiedy firma ogłosiła zagadkę, kto będzie naszym gościem, trochę mi to umknęło i nie wgłębiłem się w tę zabawę. Za to gdy okazało się, że to Profesor Chris, a ja sam przecież umieszczałem jego film na naszej grupie, pomyślałem, że chciałbym się z nim spotkać, bo to fajna postać i ciekawie byłoby poznać youtubera, którego się obserwuje. Poza tym pracowałem około roku w Jelczu, gdzie nasz gość miał przyjechać, więc ciekawie byłoby przy okazji spotkać starych znajomych. Również sama możliwość tak szerokiego porównania projektów TNGA obu fabryk to cenne doświadczenie.
Wydarzenie z Profesorem odebrałem bardzo pozytywnie
Jedyny minus – spotkanie było za krótkie! Fajnie było obserwować Chrisa, jak z iskrą w oku spaceruje po wszystkich procesach. Widać było, że pasjonuje go to, jak silniki są produkowane, jak dba się o czystość. Na to przede wszystkim zwracał uwagę w swoim filmie o Toyotach Yaris GR, kiedy przy wymianie oleju zaskoczyło go, jak czyste są te silniki. U nas oglądał dokładnie, jak wygląda ten proces, jak jest zautomatyzowany, spotkało się to z jego dużym zainteresowaniem.
Cały proces produkcji jest bardzo zajmujący: od fazy ciekłego aluminium, aż do gotowego silnika, poprzez duży stopień automatyzacji produkcji, cały – iście laboratoryjny – proces kontroli jakości i pomiarów. Podobne wrażenia mieli inni uczestnicy spotkania, którzy przyjechali z Wałbrzycha – fajnie było zobaczyć, jak to wszystko wygląda w Jelczu, jak jest produkowane, bo na co dzień każdy pracownik jest przypisany do swojego działu i widzi głównie jeden proces. Pomaga to też zrozumieć, jaka jest nasza w nim rola.
Wracając do Profesora Chrisa – okazał się fajnym, skromnym chłopakiem. Nigdy nie zabiegał o jakąś szczególną uwagę, robi to co lubi, bo dzielenie się wiedzą poprzez kręcenie filmików też mu sprawia przyjemność. Nawet specjalnie się nie reklamuje, nie chwali swojego zakładu mechanicznego, nie zachęca do korzystania z usług – po prostu robi swoje, a i tak ma klientów, którzy trafili do niego, oglądając jego kanał.
Kiedy będę w Białymstoku, na pewno podjadę do warsztatu Profesora Chrisa przybić piątkę. Może zrobimy nawet jakiś jishuken. Na pewno będzie miło się jeszcze raz spotkać – kto wie, może tym razem w Wałbrzychu?
A jeśli ominęła Was wizyta Profesora Chrisa w naszej fabryce, zachęcamy do obejrzenia materiału: